„Moim zadaniem jako fotografa portretowego jest uwodzić, zabawiać i dawać rozrywkę”.
To motto Helmuta Newtona, jednego z najsłynniejszych fotografów portretowych oraz ikony fotografii modowej i reklamowej.
Jego styl jest rozpoznawalny w każdym kadrze. Nie sposób pomylić go z niczym innym.
„Lubię silne kobiety” – mówił. Wybierał silne kobiety a potem aranżował kadry tak, by „pakować je w kłopoty” albo ilustrować sytuacje pozornie erotyczne, które tak naprawdę wyrażały znacznie więcej.
Często zestawiał ze sobą dwie kobiety, z których jedna była wystylizowana na mężczyznę.
Modelki i aktorki ustawiały się w kolejce do niego, aby stworzył je niejako na nowo.
Miał swój udział w kalendarzu Pirelli.
„Wszystko jest w oczachi twarzy, cała reszta to tylko uzupełnienie” – mówił pytany o to, czemu tak intensywnie eksponuje tematy erotyczne czy sado-maso. Uważał to wszystko za środki wyrazu.
„Mój sprzęt mieści się w jednej torbie. Nie trzeba więcej” mówił, kiedy odpowiadał na pytania jak rozbudowane ma atelier.
Jego dyrektorem artystycznym i managerem była jego żona. Na jednym z najsłynniejszych zdjęć, których tu nie mogę pokazać z oczywistych względów, Newton fotografuje nagą modelkę a tuż obok tła siedzi jego żona, jak zawsze przyglądając się, jak pracuje.
W okresie największego rozwkitu kariery pobierał 10.000 dolarów za jedno zdjęcie. I agencje reklamowe płaciły mu bez zająknięcia. Do legendy przeszła reklama zegarków Bulgari, o czym napiszę w osobnym poście.
Zginął w wypadku samochodowym w wieku 85 lat. Dostał zawału serca jadąc na sesję i jego auto uderzyło w budynek.
Nakręcono o nim szereg filmów dokumentalnych, powstało wiele albumów i nieustannie odkrywa się nowe archiwalia.
Był też mistrzem autopromocji – wydawał własne czasopismo poświęcone własnej aktywności fotograficznej.
Patrząc na jego zdjęcia i znając na pamieć jego biografię czuję się z nim niezwykle związany.
Plan na nadchodzące lata: duża seria zdjęć w jego stylu.









